Finito
Nadejdzie dzień
Gdy przyjdzie mi zamknąć oczy
Gdy biały anioł
Nade mną swe skrzydła roztoczy
Lecz póki żyję
Wiarą swe serce napełniam
Nadzieja jest we mnie ,
wiem , że się spełniam .
Myśli
skołowane
zaplątały się w liście zielone
życie i śmierć
W istnienie jest wkreślone .
A ty kobieto wielka
Przez swoją chorobę
spuszczasz oczy ku piersiom .
Odbierzesz nagrodę .
I tylko łzy pozostaną
jak perły błyszczące
I jeszcze szepty z imieniem
I nagrobne literki słońcem lśniące .
Tymczasem
Tymczasem…
Może mnie życie nie kocha
Bo cierpienie mi dało
Lecz we mnie tyle miłości .
To mi sie w życiu udało .
Tymczasem ...
Cieszą mnie ptaszki za oknem
Promyczki słońca i deszcz
Cieszy mnie miłość i przyjaźń
i gdy przygrywa mi świerszcz .
I choć jest coś co mnie zżera
Co budzi w bliskich strach okropny
Nadzieja ostatnia umiera
kochając nie będziesz samotny .
Tymczasem ...
Kochaj mnie życie z sił całych
Ja zniosę to moje cierpienie
Bo ono z rzeczy zupełnie małych
Napełniło me serce pragnieniem .
Pragnieniem dzielenia się soba
I życiem co nie jest tylko mą
własnością.
Przytulania się z Toba i z Toba
Dzielenia każdą chwila i radością .
Ku lewej
Jestem jak ten storczyk
w doniczce,
wyprostowana,
lekko zgięta .
Balast życia
nadaje mi kształt ,
z pokorą głowa
jest ugięta .
I często patrzę
w jeden punkt po lewej ...
Nie jestem piękna
jak ten kwiat
lecz wypełnia mnie od wewnątrz
ciepły , kolorowy świat .
W dołku
Wkurza mnie gdy ludzie
patrzą na mnie z litością,
wkurza mnie,
gdy za mnie decydują
gdy mówią ,
co jest dla mnie dobre albo złe,
albo gdy uważają ,że nic mi nie jest -
okropnie mnie złoszczą,
a za chwilę mówią
" ojej , biedna , ojej .”
Wkurza mnie ich strach,
rozbiegane oczy .
gdy nie wiedzą co mówić
i jak się zachować .
O Boże !
Chciałabym się schować
W Twych ramionach
i uciec stąd .
Co za teatr !
Moje expose
Chciałabym nie czuć
Nie widzieć
Nie pamiętać
Chemioterapia rani moje ciało
Niszczy zdrowe komórki
Omija chore
Przerzedza włosy
Na twarzy wiele ciemnych plam
Ręce i nogi pieką , bolą-
czy to jeszcze ja ?
Czy inna osoba którą znam ?
Ludzka rzecz chorować
Trzeba pogodzić się z dola
Dobry humor zachować
Nie płakać
Nie narzekać
Czasem przez łzy się uśmiechać.
Jestem bogata
Czego ja tutaj nie mam?
Tego opisać się nie da.
W sercu namiastka nieba
Więcej mi nie potrzeba .
Mam to co najbardziej cenię ,
rodzinę i przyjaźń u ludzi
I wiarę w Boga i w siebie,
Która nadzieję wciąż budzi .
Czego ja tutaj nie mam?
Wszystko mam !
Marzenia i wspomnienia
Ofiaruję Wam .
Smutno mi
Nadzieja
Wiara
Marzenia
Cele
Czy chcę tak wiele ?
Cierpienie
Tabletki
Kroplówka
Łóżka szpitalne ?
Czy już zawsze będzie tak fatalnie ?
Zmęczenie
Zwątpienie
Niemoc
zamiast włosów chustka
Wkoło pustka?
Nie, to nie tak !
Uśmiech
Otucha
Wsparcie
Kochane Oczy
Spokojem mnie otoczy .
I jeszcze ciepła dłoń
Głaszcząca mą skroń
I szeptane po cichu słowa
Taka miłości jest mowa .
Co zrobić ?
Co zrobić ,gdy świat wali się na głowę?
Gdy pozostają tylko łzy i paciorki różańca.
Gdy walczysz o siebie,
Ale nie wszystko od Ciebie zależy?
Gdy jest lek, a nie ma pieniędzy?
Gdy chcesz się obudzić po niedobrej nocy?
Spojrzeć w ukochane oczy następnego dnia
I następnego, i następnego…..
Gdy po prostu chcesz żyć?
Co zrobić, gdy cuda spotykają innych,
Gdy tylu ludzi w zasadzie niewinnych
Cierpi ?
Co zrobić, gdy moje ciało nie jest już moje,
Bo przez chorobę
Stało się potworem?
Karykaturą ukrytą pod bluzką.
Co zrobić ? No co ?
Niepogoda
Za oknem jakoś ponuro
pada deszcz
ale to nic
najważniejsze , że w duszy gra
mistyczna pieśń .
Za oknem robi się ciemno
zapada noc .
A nutki sięgają nieba
ponad naszymi głowami
I pędzą niczym konie
podkute gwiazdami .
Bezsenność
Cicho, cichuteńko
stanęłam
przy oknie,
księżyc się przygląda
jak płaczę samotnie.
Głowę wtulam w ramiona
i myślę: "co będzie ?"
Noc ciszą odpowiada
gwiazdy gonią cienie
A ja wiem na pewno-
przeznaczenia nie zmienię.
Gdy nie śpię
Pergaminowy księżyc
nie daje mi spać,
oślepia oczy,
a przecież człowiek tak już ma,
że musi spać w nocy.
Zagląda w duszę
niemowa srebrny,
na same dno,
przyjaciel w ciszy,
na zawsze wierny
jak mało kto.
Jasna poświata
nie daje spać,
organizm wypalony...
Dość narzekania!
Nim zamknę oczy
zaciągnę wpierw zasłony.
Uśmiecham się
Dopuściłam w końcu
do siebie
radosne emocje
i już mi lepiej.
Otwarłam na oścież
walizkę szczęścia-
takie to proste?
Zaraz zrobiło się cieplej
bo wylało się z niej
złote słońce
i zalało pokój
śmiesznymi promykami.
Oby to szczęście
na zawsze
pozostało tu
z nami-
kochani.
Jak światło lampionu
Wiatrem otulę się cała,
posłucham jak w drzewach świszcze,
popatrzę jak w wir zakręca
piasek, kamyczki i jesienne liście.
Z wiatrem rozdmucham lęki
i z całą determinacją
wykrzeszę z siebie siłę,
którą swe napięte ciało
endorfinami posilę.
Pooddycham rześkim powietrzem
pachnącym poranną rosą
i cynamonową kawą,
o smutkach nie powiem nikomu,
otuli je mgiełka,
a wiatr poniesie je w chmury,
jak wystrzelone w niebo
lampionu światełka.
Po prostu kochać
Mogę tylko kochać
najlepiej jak potrafię,
kochać tak po prostu,
kochać tak zwyczajnie.
Kochać za wszystko
i kochać za nic
wypełniać każdy dzień
miłością ,
która jest kochaniem
i jeszcze się modlić,
by móc kochać
i nie martwić się
nieuniknionym w przyszłości
rozstaniem.
Ciekawość?
Co jest po drugiej stronie wzgórza,
które swym szczytem sięga nieba?
Czy jest tam nicość,
czy może szczęście,
którego teraz tak bardzo mi potrzeba.
Czy tam po drugiej stronie wzgórza
jest pusta przestrzeń ,
na której wiele może się wydarzyć?
Czy jest codzienność szara,
która czasem nie pozwala nawet marzyć?
***
W moim śnie
i w moich marzeniach
tyle rzeczy się wciąż zmienia,
nie ma bólu,
nie ma lęku,
nie ma burzy,
świeci słonko
cieplutkie,
życie wcale nie jest smutne.
I choć trudno to wyjaśnić,
gdy się budzę rankiem,
słonko świeci dalej
na błękitnym tle,
a mnie ciągle żyć się chce.
I nie ważne,
że życie może być krótkie,
najważniejsze,
by nie było smutne.
Dlatego cieszę się,
że wciąż żyję,
że czekają mnie jeszcze
niezapomniane chwile
z moimi bliskimi,
trzeba tylko postarać się,
aby nie działo się to
tylko w mych marzeniach,
aby nie działo się to
tylko w moim śnie.
Jestem szczęśliwa
Jeszcze tylko jedno spojrzenie
w głąb siebie,
jeszcze tylko jeden dialog
z sobą samą,
ostatnie odbicie w lustrze
moich oczu
westchnienie pozostawione
gdzieś z boku
usłyszane odgłosy nocy i mroku.
Minie groźna noc
i wyjdzie złote słońce,
wyciągnę rękę ,
aby je zatrzymać.
Teraz mam pewność,
że jestem szczęśliwa,
że nie dotykam stopami ziemi,
że los mój się odmieni
i jak szelest jesiennych liści
przed burzą
z letargu niepewności
mnie obudzą
i dadzą pewność
i siłę
i wiarę,
że nie trzeba bać się wcale,
że przed chorobą nie
wystarczy się bronić,
trzeba też atakować,
aby swe życie na dobre zachować.
Nie poddawać się
Życie jest pełne niespodzianek,
które nas zaskakują.
Myślisz ,że już po Tobie,
a za chwilę znów walczysz.
A wystarczy szybko połknąć łzy
spływające do gardła,
zmobilizować się
i rozchwiać zwały chmur
zalegające w głowie.
Wypełnić radością i miłością,
dobrocią i tolerancją
przestrzeń
pomiędzy nocą a dniem
oraz dniem i nocą,
Dostrzec świat w oczach
ukochanego,
w małych rzeczach,
które gdzieś tam nam umykają.
Zaakceptować miejsce,
które wybrał dla nas los.
I jeszcze nie myśleć,
że w lustrze to nie ty,
ale ktoś
kogo już nie ma,
bo życie wciąż trwa
dla każdego,
nawet wtedy,
gdy ktoś tego niedocenia.
Byłam, jestem.
Byłam jak ten kwiatek
co samotnie wyrasta na brzegach chodnika.
Jak marcowy tulipan,
co wieczorem płatki swe zamyka.
Wystraszony zając
co po polu hyca i wciąż tchórzy,
jak przemoczone ubranie
po ulewnej burzy.
Byłam jak spalona słońcem trawa,
co straciła swą soczystość zieloną,
po prostu-
byłam kobietą zmęczoną,
bez marzeń i perspektyw,
okrutnym katharsis doświadczoną.
Przyoblekłam niewinności wianek,
a będzie co ma być.
Na razie sprzyja mi konstelacja gwiazd i planet
z uczuciami nie będę się kryć.
A przyjacielem moim
jest magiczna łagodność,
a wrogiem moim nienawiść
i zwyczajna ludzka podłość.
PRZEMIJANIE
Zrozumiałam,
że to co było już nie wróci,
że odtąd mogę śmiać się
albo smucić,
że wiele rzeczy będzie
wspomnieniem
i ważne jest,
by zawsze czyste mieć sumienie.
By zauważyć w tłumie samotnika,
i otrzeć łzę,
która wytarta wciąż nie znika,
nie gardzić tymi co o łaskę proszą,
z gorącym sercem
spieszyć im z pomocą.
Może to wszystko patetyczne,
takie dzielenie dobrem wkoło,
może i nie poetyczne-
lecz czemu
nie ma być wesoło?
Przecież i tak wszystko przeminie
więc z życia jak najwięcej bierz
otul swą twarz w białym muślinie
i biel tę innym z uciechą nieś.
PRZEMIJANIE
Zrozumiałam,
że to co było już nie wróci,
że odtąd mogę śmiać się
albo smucić,
że wiele rzeczy będzie
wspomnieniem
i ważne jest,
by zawsze czyste mieć sumienie.
By zauważyć w tłumie samotnika,
i otrzeć łzę,
która wytarta wciąż nie znika,
nie gardzić tymi co o łaskę proszą,
z gorącym sercem
spieszyć im z pomocą.
Może to wszystko patetyczne,
takie dzielenie dobrem wkoło,
może i nie poetyczne-
lecz czemu
nie ma być wesoło?
Przecież i tak wszystko przeminie
więc z życia jak najwięcej bierz
otul swą twarz w białym muślinie
i biel tę innym z uciechą nieś.
Gra słowami
Nie da się nie myśleć,
więc o czymś tam myślę'
jednak mam w zamyśle
w ogóle nie myśleć.
Tylko wciąż się nie da
nie myśleć o niczym
więc muszę to przemyśleć
i coś tam wymyślić.
Definicja zdrowia
Nie dam się
bo warto jest żyć
dla każdej chwili.
Nie pozwolę uciec ni sekundzie.
Wiem, nie zaczaruję czasu,
nie zatrzymam się w pętli,
nie cofnę o lata.
Nie poczuję znowu smaku zdrowia,
nie odzyskam sił
jak nie odzyska zmarszczek
poorana wiekiem twarz.
Jednak mogę żyć pełnią życia,
chociaż jestem chora.
Bo co to jest "Zdrowie"?
Czy koniecznie sprawne ciało?
Nie!
Rodzina, radość, miłość do życia.
Zdrowa psychika.
Czy to mało?
Taka mała chwileczka
Zdecydowanie wolę potrzymać za ręce życie
czuć jego ciepły oddech,
słuchać dźwięków jakie wydaje,
i tańczyć z nim, tańczyć bez końca.
Czasem przychodzi jednak taka chwila
co serce ściska,
co łzy wyciska,
tłamsi nadzieję i uwalnia tęsknotę za tym,
co nie do urzeczywistnienia,
zabija marzenia
i gasi pragnienia.
Na szczęście to tylko chwila.
Mam siłę ,aby powiedzieć jej:
cześć, odejdź, nie wracaj.
Gdybym mogła być jak skała
po której wszystko spływa...
Ale przecież nawet na niej pozostają
ślady życia.
Gdybym tak mogła...
Na szczęście to tylko chwila.
To co ,że się zmienia.
Wszystko się zmienia nieustannie.
Radości w smutki,
smutki w radości,
małe rzeczy w wielkie
i wielkie w malutkie,
wczoraj w dziś a dzisiaj w jutro...
Jawa w sen
a sen w przebudzenie.
I niech tak pozostanie.
Najważniejsze by otworzyć oczy
gdy po ciemnej nocy
jasny dzień nastanie.
Czy to wiersz?
Czy to pisanie to wiersze?
Czy tylko gadanie
rymami pisane?
Jakieś myśli zapodziane
w całość pozbierane?
Garstka uczuć na papierze?
Deklaracja ? Kilka zwierzeń?
Ckłe wyznanie?
Czy to wiersze?
Czy po prostu
zwykłe zdanie?
Oto człowiek
Obserwuję Go jak grzebie w koszu.
Biedny Ktoś,
ze swoim zmarnowanym życiorysem.
Kim jest?
Wybrał to życie z lenistwa
czy zadecydował za niego los?
Obdarty ,brudny, bezdomny?
A może pijak i głowa rodziny.
Wyśmiewany przez młodzież żul?
Czy powiększył już oglądalność
you tobe?
Destrukcja człowieka
napojona denaturatem,
bez wstydu.
Bełkot płynący z ust.
I smród.
Myślę o godności człowieka.
O Jego godności.
O mojej godności.
Czy to to samo?
Niby tak, a jednak nie.
Godność i duma.
Jego duma ,moja duma.
Robi mi się wstyd.
To człowiek, mój brat bez pomocy.
Chory jak ja....
Niczego w życiu nie żałuję
Dzień za dniem
tak prędko płynie
zegar jak zawsze wciąż tyka
słucham,
bo gdzieś przepięknie
niegłośno gra muzyka.
Ogarnia mnie cieplutki żar,
miłość wypełnia mnie całą
Dziękuję Bogu za życia dar
za wszystko ,co mnie spotkało.
Niczego w życiu nie żałuję,
i chciałabym od nowa
przeżyć tę samą każdą chwilę,
i tę gdy dopadła mnie choroba
i tę co przyniosła dobrą nowinę
Apogeum
Czy osiągnęłam już szczyt
moich możliwości?
Szczyt moich maksymalnych
wartości?
Kogo mam o to zapytać?
Boga?
Ciebie, czy siebie?
Czy straciłam wszystko
z powodu nowotwora?
Nieproszonego lokatora?
Czy mam jeszcze czas
zaczynać coś od nowa?
Czy warto?
Skupiam się na walce
Raz wygrywam,
raz przegrywam
Ile razy jeszcze?
Czy ja to wytrzymam?
Czy osiągnęłam już szczyt
moich możliwości?
Myślę, że nie
Jeszcze wiele chcę.
Miarą człowieka jest ilość miłości
ofiarowana bliźniemu
Więc?
Skłaniam się ku temu
Takie wyznaczam sobie cele.
To dużo i niewiele.
Lęk
Czasami ten ciężar
jest nie do zniesienia.
Zbliża się do mnie
nieoczekiwanie,
z zaskoczenia
jak tajfun wiruje
moim spokojem,
targa nim,
szarpie, niszczy,
rujnuje
uczucie pustki
wkoło buduje.
Kurczę się w sobie,
żołądek mnie ściska,
to koszmar,
to potwór,
czuję go z bliska
wyraźnie.
To on,
to lęk,
uczucie co nie jest mi obce,
odganiam je od siebie
ale ono wciąż rośnie we mnie,
lecz wiem, że ten lęk
nie będzie bez końca,
że mrok zniknie ,
a wraz z blaskiem
Słońce mnie powita,
i tak jak zeschnięty kwiat
pozbawiony dziś życia,
najpierw zgaśnie
ale wiosną na nowo zakwita.
Zwyczajnie
Życie normalnie się toczy ,
Dzień za dniem
marszowym rytmem kroczy .
Puszyste chmurki jak zawsze
kłębią się na niebie
gdzieś na dachu gruchają gołębie ,
wiatr muska ich skrzydełka
srebrnoszare i białe,
Słonko w nich się odbija
jakby schować się chciało całe..Jak ja czasami .
Jak kolorowe szkiełka
W rzece mienią się kamienie ,
a woda z nich zmywa
wyryte tam wspomnienie .
Szmer wody mąci ciszę ,
W sercu obrazy budzi,
oglądam je stokrotnie ,
pamiętam
i marzę ,
aby choć na chwilę
oderwać się od ludzi
i postać samotnie .
Życie jest kruche
Jedyna praca jaką mam
to praca nad sobą .
Muszę sobie poradzić
Z tą ciężką chorobą .
Ciężką , bo pełną bólu
i niepewności ,
pozbawioną marzeń ,
pełną nieprzewidzianych zdarzeń,
tak to już jest z tą chemią ,
że ciągle pogrywa ze mną .
Już się przekonałam ,
że życie jest kruche
dlatego w garść się wziąść muszę
czas płynie niestrudzenie,
więc kończę z marudzeniem .
Wizualizacja
Widzę siebie jako zdrową osobę,
tańczę na łące
pomiędzy żółtymi mleczami,
białymi stokrotkami
i szkarłatnymi makami.
Słonko ogrzewa mą twarz,
a letni wiatr rozwiewa mi włosy.
Słyszę radosny śmiech dzieci
szukających czterolistnej koniczynki,
a także różnorakie głosy
jakie wydaje natura.
Jestem szczęśliwa,
już nie ponura.
Ogarnia mnie czułe spojrzenie męża
i wspominam nasze wspólne chwile,
jak wędrowałam górskimi szlakami
zachwycając się
stworzonymi przez Boga
cudnymi widokami.
Jak dotykałam tafli
szmaragdowej wody
nad Morskim Okiem,
w której odbijały się nasze sylwetki
pomiędzy pływającymi pstrągami
i wspomnienie gór zionących chłodem.
Tyle jeszcze przygód jest przed nami.
Oddycham pełną piersią.
Myślę, że kocham
te nasze Tatry i Pieniny,
czorsztyński zalew ze
średniowiecznymi zamkami,
łodzie z ludźmi na Dunajcu
i wesołe żarty z flisakami.
Widzę siebie jako osobę zdrową,
to takie moje wizualizacje,
które były kiedyś prawdą,
widzę jak białe ciałka krwi
wygrywają z chorobą,
jak robię się w nieszczęściu
kobietą twardą,
Tak. Pomagają mi te relaksacje.
To nie ja
Słyszy mnie ktoś?
Nie .Nikt.
Krzyczę głośno,
może za głośno.
Nie.
To krzyk, którego nie słychać.
To ból ,którego nie widać.
Tylko ja go czuję.
Jest we mnie to "coś".
Rośnie powoli,
Boże jak to boli.
Patrzę w lustro.
Co widzę?
To ja.
Przerażone spojrzenie,
łza ,której nie ma,
szara twarz,
cierpienie,
złe emocje,
stres i smutek
a także myśli zupełnie puste.
Słyszy mnie ktoś?
Nie.
Nikt.
Tylko Bóg
i moje odbicie w lustrze.
Powrót
Kiedy wrócę,
czekać na mnie będzie ogród pełen kwiatów.
Odetchnę,
uśmiechnę się szczęściem
może nawet zanucę na chwałę Bogu
cud piosenkę.
Poczuję na twarzy lekki powiew wiatru
a w sercu spokój i łagodność.
Zamykam oczy -
jeszcze nie na wieki.
Rozmyślam o kobiecie,
która marzy
i o życiu pełnym smaku
jakie mogłaby mieć
i o tym co może stracić.
I znów pojawia się ogród
i myśli...
A to wszystko za sprawą tych kwiatów!
Bierna miłość
Bierna miłość istnieje.
Mówi - kocham,
ale tylko wargami.
Dzwoni, ale nie odwiedza,
czasem pośle esemesa.
Bierna miłość
pociesza słowami
i nie rozumie
tak naprawdę
ich znaczenia.
Bierna miłość
to negatyw ciekawego filmu,
szarość w kruchej ramce,
bajka ,która nie ma treści.
Bierna miłość
w mojej głowie
się nie mieści.
Bierna miłość
nigdy nie zauważy
tego co najważniejsze:
w tym jest sedno sprawy,
że taka miłość
nie przysporzy Ci chwały.
Myśli
Myśl moja jest jak rzeka,
której mózg jest źródłem.
Powolutku tylko czeka,
aż wytryśnie.
Potem
niczym wąski potok
płynie najpierw wolniej,
leniwie,
potem coraz szybciej.
Niesie ze sobą wszystko
co po drodze porwie,
tworzy zakola,
skręca się i wije
niczym piękna wstążka
wplątana we włosy.
Czasem z gniewem się wyleje,
zatapia wioski i nasze miasta,
jak czarna myśl zalewa mnie,
jak namiastka wielkiej powodzi,
która często szkodzi,
na własność bierze moją głowę,
zniwecza moją wolę
bycia radosną i spokojną.
Płynie i płynie szukając ujścia
aż znajdzie morze,
które w cichej pokorze
ją pochłonie,
przyjmie,
wessie,
zamiesza,
jak złe myśli
z dobrymi myślami wymiesza.
I wyprze ze mnie niedobre emocje,
znów mogę się śmiać,
znów mogę spokojnie spać,
ze swoim bólem i cierpieniem,
i "skorupiakiem” mym nieprzyjacielem.
Nie ważne
Nie ważne,
że moim przeznaczeniem
jest cierpienie
Nie ważne,
że czasami dopada mnie
zwątpienie
Nie ważne,
że jestem wciąż chora
Nie ważne,
że chemię biorę wciąż od nowa
Nie ważne,
że mam dopiero dzieści lat
Nie ważne,
że na głowie znowu włosów brak
Ważne,
że jestem,
że żyję,
że kocham,
że czuję
Ważne,
że z Tobą mój Boże
na co dzień obcuję,
Ważne,
że razem Tobą mój Boże
swą przyszłość buduję
I to nie tak,
że zawalił mi się świat,
bo z Tobą Boże
każdy mi pomoże
i gdy tylko przyjdzie mi potrzeba
ważne,
że mogę z nadzieją
wołać wciąż do nieba.
Obietnica
Jeszcze będę nosić głowę wysoko,
ponad zielone drzewa
I oddychać spokojnie ,głeboko,
a usta moje będą wciąż śpiewać.
Jak biały łabędź w tany popłynę,
gdzie słonko się przedziera,
a każdy nowy dzień w tygodniu
to będzie niedziela.
Jeszcze tylko troszeczkę.
Obiecuję.
Wytrzymam.
Samouzdrawianie
Wtapiam się w świat
gdzie nie ma czasu ,
nie ma rzeczy,
nie ma ludzi.
Nie ma pośpiechu,
szpitali i kroplówek.
Serce krzyczy z radości
jakby słońce wybuchło ciepłem.
Zamykam oczy,
czuję odprężenie,
lekkość.
Nie ma nic
oprócz
dziewiczego rumieńca na twarzy,
oprócz bosych stóp na nieistniejącej plaży,
oprócz lekkiego uśmiechu i zadowolenia.
Nie ma nic,
nawet choroby,
która człowieka zmienia.
Wierzę,
ze właśnie teraz
rozpoczynam nowy proces
zdrowienia.
Dziękuję
Kochany
Dziękuję Ci za to , że jesteś ,
Ze mnie pocieszasz ,
Opiekujesz się mną ,
że nie uciekasz ,
Ocierasz mi łzy ,
Przytulasz ,
Rozśmieszasz ,
Znosisz moje humory
I odganiasz nocne zmory .
Kochany
Dziękuję Ci za to ,
Ze mnie wciąż kochasz ,
Taką jaką jestem teraz
Bez włosów
Z nowotworem
Zniekształconą piersią
Smutkiem , który mnie dopada nieraz.
Kochany
Nie chcę byś się martwił
Tym co jest nieuniknione .
Tak chciałabym , aby Bóg sprawił
Byś serce nie miał zranione.
Dla każdej z Was
Chociaż mnie kiedyś nie będzie
Będę z Toba .
Będę z Tobą
gdy będziesz zdawała maturę
Będę z Tobą
podczas studiów
Będę z Tobą
gdy będziesz przy ołtarzu w białej sukni
i gdy urodzisz mi wnuki .
Będę z Toba każdego dnia
W każde święto
W każde urodziny .
gdy będziesz smutna
i radosna
W domu
W pracy
i na wakacjach .
Chociaż mnie kiedyś nie będzie
Będę z Toba .
Tylko się wycisz
i poszukaj mnie w swoim sercu
córeczko ,
Bardzo Cie kocham .
Uśmiechnij się
Gdy się do mnie przytulasz
i mówisz ,że mnie kochasz
łzy powstrzymuję mocno
aby tylko nie szlochać.
Widzę jak Ci jest ciężko
i jak bardzo się boisz
Jak strach w sobie tłumisz
jak o mnie się niepokoisz.
Córeczko, jesteś silna
i poradzisz sobie
musimy tak bez końca
uśmiechać się obie.
Zaśpiewam dla Ciebie
Zaśpiewam dla Ciebie melodię
a skrzypce mi będą przygrywać,
o tym,
jak zakochałam się w Tobie
jak pięknie jest z Tobą przebywać.
Jak kręci się koło fortuny
dla nas wciąż szczęśliwe
i nie chce się zatrzymać
nawet na malutką chwilę.
Zanucę Ci naszą historię,
o każdym razem spędzonym dniu,
o radościach i smutkach,
o podarowanym mi przez Ciebie
pierwszym kwiatku
o pierwszym ust muśnięciem,
o tym ,że ciągle jesteś moim księciem,
Na koniu białym,
ciągle pięknym i wspaniałym
mimo upływu czasu.
Prośba dla najbliższych
Najpiękniejsze chwile
to te, spędzone z Wami,
chcę byście o tym wiedzieli
moi kochani.
Gdy nadejdzie ten czas
to o jedno Was proszę-
bądźcie ze mną,
nie smućcie się,
nie rozpaczajcie,
nie płaczcie,
nie warto,
śmierć jest tylko następną kartą
w grafiku codziennych zdarzeń.
Proszę Was o modlitwę,
krzyż włóżcie w moje dłonie,
proszę o czułe dotknięcie ręki,
ostatni pocałunek
i uśmiech na buzi,
bo smutek w końcu minie,
a następnego dnia
słońce jak zawsze
promieniem Was obudzi.
A jednym z tych promyczków,
gorąco w to wierzę,
będę ja
i otulę Was jego ciepłem.
Będę też w szeleście liści,
w wietrze co przygna zapach róż,
w szmerze wody,
oceanie gwiazd,
wachlarzu uczuć,
będę zawsze tuż, tuż.
Z wdzięcznością dla Ciebie
Jesteś moją laską,
którą codziennie się podpieram,
dzięki Tobie nigdy nie upadam,
warto jest kochać Ciebie,
bo nigdy mnie nie zawiodłeś,
bo dzięki Tobie
nie analizuję moich lęków,
widzę możliwości jakie mi daje los,
nie muszę Cię prosić
o zrozumienie,
śmiejesz się ze mną na głos,
radośnie,
dajesz mi siłę.
Dzięki Tobie dostrzegam wszystko
co jest nienaturalnie grzeczne,
aksamitnie gładkie
w świecie sekretów.
Dzięki Tobie
mam jeszcze marzenia,
dostrzegam rzeczy piękne,
widzę życiem tętniącą ziemię
i niebo,
z niebiesko -różowej barwie
zamieniającą się w czerwień.
Słyszę śpiew ptaków
i kościelne dzwony,
ciekawe barwy witraży.
Czuję naszą miłość,
czuję swoją twarz
przy Twojej twarzy.
Nocą nie widzą
Głęboka noc zapadła znów
Córeczki śpią
Mąż też
A mnie ponownie ramiona drżą
Od płaczu i łez.
Dziękuję Bogu za tę noc
Bo córki śpią
I mąż też
Tylko tak mogę im pomóc
Ten koszmar znieść.
Niechaj nie patrzą na te łzy
Moje córeczki
I mój mąż
Raczej niech uśmiech na twarzy mej
Widzą wciąż.
Spacer
Idziemy plażą,
milczymy
ja i Ty.
Rozbiegane oczy z zachwytem patrzą
w granatowe morze,
przyjazne dzisiaj,
niewzburzone.
Fale wcale nie szaleją,
wyrzucają na brzeg kamienie,
które mienią się i śmieją.
Zbierasz muszle
i szukasz bursztynu.
Wszystko niby takie same,
a diametralnie odmienne,
różne,
większe ,mniejsze ,błyszczące,
okrągłe i podłużne.
W słońcu powierzchnia morza
niczym tafla lodu
odbija diamentowe guziczki,
posrebrzane iskierki-
takie morza ze słońcem
zabawne gierki.
A sfalowane,
zlane z nieboskłonem
lustro wody
potęguje uczucie
ochłody.
Dwoje nas
Razem we dwoje,
jak zawsze
samotni ,
choć razem,
na dobre i na złe,
a jednak nie samotni,
choć każdy ze swoimi zmartwieniami,
z myślami o przyszłość
jaka nas czeka.
Czy wspólna?
Bliska wciąż czy daleka?
Czy na pewno samotni?
Popatrzę tylko w Twoje oczy,
złapię uśmiech,
dotknę ręki.
Samotnie?
nie, zawsze razem.
Lepiej pomyślę dwukrotnie
zanim coś napiszę.
Spotkanie z morzem
Siedzę na wydmie i spoglądam w morze
całujące niebo.
Szumem i ruchem fal okazuje swą radość.
Zalewa pustą ,dziką plażę
i figlarnie wyrzuca z siebie wszystko co niepotrzebne,
zbędne,
Jakby chciało nauczyć mnie jak odrzucić jarzmo stresu.
Pięknie ukształtowana otchłań,
niebezpieczna potęga-a jaka piękna!
Mogłabym zejść na brzeg, ale po co?
Boję się zostawić ślady moich stóp
na wyprasowanym falami piasku.
Piasku błyszczącego w słonku świecącymi kryształkami
niczym baśniowymi klejnotami.
Za horyzontem znika statek, jedyny świadek
mojego spotkania z morzem.
Wiatr delikatnie uderza mnie po twarzy,
w ustach czuję sól.
Otacza mnie spokój,
zniknął strach i ból.
Lubię las
Uwielbiam zapach sosnowego lasu
Szyszki na drzewach i pod stopami
Ciemnozielony mech
Granatowe jagody i borówki czerwone
i łapać słońce migocące w drzew koronie .
Uwielbiam ciepło , które mnie ogarnia
Spokój i błogość
I samotność i cisze
Śpiew ptaków
stukot dzięcioła
i jeża , u którego kolców nie policzę .
Uwielbiam rudordzawe wiewiórki
Ze śmiesznymi noskami
Grzybki , których nie zbieram
leniwy upływ czasu
który jest za nami
I wspomnienie zdrowia ,
którego juz nie mam .
Uwielbiam spacerować
Pomiędzy krzewami
Czuć , że wciąż żyję
Przytulić Się do męża
I zapamiętać na dobre i na złe
Tę czarodziejską chwilę .
Wczesna jesień
Kolorami tańczy
schyłek lata
Pogoda z niepogodą
na przemian się splata.
Powolutku jesień
przysłania
skromnym płaszczem liście:
zielone, żółte, czerwone,
a czasem brązowe.
Wszystkie takie śliczne,
wcześniej zielenią soczyste,
teraz kolorowe.
Nocą sobie szepczą,
jak wiatr nimi gania
i o strachu na wróble,
który mu się kłania,
który hula po polach
przyganiając chmury,
a dzień budzi się rano
deszczowo -ponury.
Deszcz
Noc czarną płachtą
okryła świat
i teraz dudni ciszą.
Deszcz bezgłośnie stuka
w parapety,
jakby czekał na moje zaproszenie.
Srebrne krople
po szybach spływają żałośnie,
jedna za drugą,
druga za trzecią,
kap ,kap,
kap, kap,
kap, kap.
Otwieram na oścież okno,
nie mam włosów,
więc one nie zmokną,
deszcz zmywa z serca
i żale i smutki,
księżyc rozjaśnia mój świat malutki,
chorobą osnuty.
Wiatr ,który czuję na policzkach,
pachnie nocą i jesiennymi astrami
Kochanie,
ile jeszcze takich nocy jest przed nami?
A krople deszczu
spadają na ziemię,
co zawsze w przyrodzie
dzieje się niezmiennie,
jedna za drugą,
druga za trzecią,
kap ,kap,
kap ,kap,
kap ,kap.
Wspomnienie lata
Tęskno mi już za latem,
a dopiero jesień w pełni,
za błękitem nieba ,
słońcem ,które razi w oczy,
za ciepłym kapuśniaczkiem,
który skórę moczy.
Za barwami zieleni i błękitu,
za rozmowami aż do świtu
przy ognisku lub na balkonie,
kiedy śpią już ptaki
i stojące w donicach begonie.
Za kłującą trawą,
żółtymi słonecznikami,
rabatkami z letnimi kwiatami,
za pachnącym mchem
schowanym wśród paproci,
za kotkiem, co w ogródku psoci
i za wyjazdami,
długimi spacerami...
niestety-jeszcze jesień
i zima i wiosna
jest przed nami.
Zima
Gdzie nie spojrzysz-biało.
Tyle śniegu napadało.
Miękkie pacnięcia śnieżynek o szybę
odbijają się,
i spadają na ziemię ,
jak konfetti
rzucane z nieba przez anioły.
Zimno jest i
nieprzyjemnie,
czapy lodu okrywają ziemię ,drogi,
wszędzie odgarnięte pryzmy puchu,
mroźno,
na ulicach nie ma ruchu,
spokój błogi.
Rozpanoszyła się zima na dobre,
na drzewach wszędzie wiszą
brylantowe sople,
gałęzie nie tworzą osłony,
widać bezlistne korony.
A jednak jest urokliwa,
ta nasza polska zima,
pachnąca choinkami
i uroczymi świętami
i ciepłem płynącym z kominka
i łamaniem opłatkiem
dzieleniem się prezentami...
Wiosennie
Było szaro i buro na dworze,
teraz cieszą krokusów kobierce.
Świat się ukazał w zielonym kolorze,
rozkwitło nie jedno serce.
Wiosenny deszczyk
pokropi miłości,
gdy świeżość zmoknie,
zapachy pobudzi,
rozpali ognie
w umysłach ludzi.
Wiosna
W promieniu słońca
skąpana z emocji
stoję samotnie zdumiona...
Jeszcze przed deszczem
nie kwitły kasztany,
tylko magnolie drzewa okwieciły
-swymi pąkami.
Teraz gałązki pozwijane
zielenią wystrzeliły
niczym zrobione ręcznie origami....
Wreszcie wróciła do życia natura,
zakiełkowała w swej tęczowe krasie
podąża naprzód
dumnie i pewnie
jak strzałka w starym kompasie.
I niesie dary:
dla rąk nowa praca,
dla nóg spacerowanie,
dla serca kochanie,
dla oczu widok miły,
dla nosa zapach świeży.
A dla uszu nowe nutki,
zakłócają ciszę
i szelestem ptasich skrzydeł
nowe trele spisze.
A królowa wiosna
swą różową apaszką
muska mnie po twarzy....
Ciekawe o czym myśli?
Może jak ja - marzy.....
Spotkanie z jeleniem
Majowe słońce maluje zieleń,
upał zaczyna doskwierać,
nagle przed nami wyskoczył jeleń
Księgi Guninessa laureat?
Piękny, dostojny z paniką w oczach
jak my - zaskoczony,
obrócił się wdzięcznie w powietrzu
i wystraszony
ucieka szybko w stronę roztocza.
Uroczy ,z wyciągniętą szyją do przodu
pędzi susami z głową odchyloną,
taki muskularny i spektakularny,
przywódca jeleniego rodu.
Nad podziw zwinny ,choć nieobliczalny
siłą ,wielkością uwodzi
znika ukryty w gęstwinie.
Co teraz robi w ten dzionek parny?
Może posila się, może w wodzie brodzi?
A może szuka swej sarny?
Wieczorem ,rano..
Wieczorem na dobranoc
morze mi kołyskę nuci,
z wiatrem na przemian,
delikatnym świstem niczym kotek mruczy..
Księżyc-srebrna kula,
zza świerków spogląda
no i niedyskretnie
przez okno podgląda.
Szum lasu i morza
układa się w melodię
i sama już nie wiem,
czy ten koncert
spokojnym snem odpowie.
Rano na dzień dobry
krzyki mew mnie budzą,
wrzaskliwe ich kłótnie
nigdy mnie nie znudzą.
Ptaki im wtórują
świergocząc z sił całych
zalotnie podrygując
na skrzydełkach szarych.
Malownicze słońce igra
sobie z cieniem,
raz oczy mi oślepia ,
raz zmienia odcienie-
z żółtego w czerwonokrwiste .
Wiem ,że czasami w życiu
to co rzeczywiste
nie jest rzeczywiste.
Majowe relaksacje
Dzisiaj będzie krótki wiersz
bo już maj,
bo żyć się chce,
bo kwitnie bez
i konwalie bielą lśnią,
delikatnie ich dzwoneczki
pieszczą dłoń.
Intensywną wonią pachną jaśminy
o silnych korzeniach jak opoka,
też białe, niewinnością czyste,
a obok maki krwiste, polne panny
i chabry ,jaskry i dziewanny
storczyki ,fiołki i kocanki
swymi barwami oczy cieszą,
tańczą na wietrze,
nigdzie się nie spieszą....
A u mnie nic się nie zmieniło,
no może tylko tyle,
że gdy zamykam oczy
słyszę bzyk komara i widzę motyle,
na urokliwej łące,
której życie dało słońce.
Dla J.G
Mam wrażenie,
że czytamy tę samą książkę.
Ty rozdział drugi,
ja rozdział pierwszy.
Nie ma w niej jednak
ani prozy,ani wierszy.
Pisze ją życie ,
jakie mamy
Co w niej jest?
Jest niedowierzenie pomieszane
z oszołomieniem
i jeszcze pytanie
jak to życie zdamy.
Pocieszenie
Chcę tchnąć w Ciebie energię,
która rozświetla nocą miasto,
Chcę dać Ci radość i nadzieję
którą z wiary wciąż czerpię,
podarować na zawsze obraz żony
podającej Ci ciasto
I anioła by ochraniał wciąż Ciebie.
Wiesz, że jesteś moim przyjacielem,
jesteś moją bratnią duszą.
Moim wsparciem
(mam nadzieję, że ja Twoim również)
Mą podporą
Uwierz,
damy sobie radę z tą chorobą
Po raz kolejny dla J.
Chcę tyle Ci powiedzieć
Lecz czasem lepiej pomilczeć.
Ty mnie rozumiesz
I ja Cię rozumię.
Nie potrzebujemy słów.
Wystarczy popatrzeć w oczy,
posłuchać jak serce gra.
Nie myśleć.
Ty to umiesz
I ja to umiem.
Po prostu
Po prostu jestem z Tobą
w tej smutnej chwili,
kiedy Ci źle
Idę przy Tobie
krok w krok
Trzymam Cię za rękę
Razem z Tobą się smucę
Razem z Tobą się cieszę
Razem z Tobą
naszą historię zanucę.
O tym co było,
Co jest i co będzie,
Byłam z Tobą wtedy,
Jestem z Tobą teraz ,
potem
i będę zawsze i wszędzie ,gdzie Ty
Na ziemi
I w niebie.
Rada
Aby teraz całkiem nie zwariować,
Popatrz z innej perspektywy.
Trzeba pozory zachować
Doceniać co się ma cennego:
miłość, przyjaźń, przywiązanie,
ciepłe słowo, ciche wyznanie,
swoje kochanie....
Posegregować wartości,
wyciągnąć z życia pozytywy,
Zrobić coś dla innych
i siebie,
Coś nowego,
wspaniałego,
zwyczajnego.
Nie rozpaczać ,choć to trudne
Czasami myślę,
że bez tej choroby
nasze życie byłoby nudne.
Odkrywam siebie
Odkrywam siebie wciąż od nowa,
każdego dnia karmię się nadzieją,
czasem życie mnie obezwładnia
widocznie tak już musi być,
najważniejsze ,że wciąż chcę żyć.
I niczego nie oceniam
zrozumieć tylko chcę,
dlaczego zdrowia nie mam
choć tak bardzo staram się.
Odkrywam siebie wciąż od nowa
jak małe dziecko,
które z minuty na minutę
coraz więcej wie.
Dlatego niczego nie oceniam
zrozumieć tylko trochę chcę,
dlaczego straciłam przyjaciela,
który tak bardzo
wspierał mnie.
Drzewo-symbol życia
Każde drzewo jest symbolem życia,
chwytam się gałęzi,
która nim tryska
Już jesiennie półnagiego,
na tle szarego nieboskłonu
i pojedynczych liści,
które jeszcze chwila
i podzielą los jak inne,
bez żalu, bez smutku
i bez nienawiści.
Patrzę na to drzewo
i widzę jak przybierają z wolna twarze.
Czy to oblicza żywych czy umarłych?
Zaraz wszystko się zamaże,
Co za wizje!
Czy to zagubione dusze,
cierpiące katusze?
Czego chcecie twarzyczki?
Modlitwy?
Spokoju?
Lekki powiew wiatru
i.....zniknęły.
Pozostaną w mych modlitwach,
może pojawią się znów jutro,
może nigdy,
a może na wiosnę
albo znów jesienią.
Nieważne,
każde drzewo jest życia wodopojem,
nektarem bogów,
ambrozją bogiń,
życiodajnym napojem.
Święto zmarłych
W listopadowe święto
niezależnie czy pada deszcz,
czy śnieg,
czy słonko do nas mruga,
czy droga na cmentarz jest krótka,
czy długa,
czas się zatrzymać,
zadumać choć przez chwilę,
pomodlić się w myślach
przy czyjejś mogile,
wspomnieć szeptem
bliskich swemu sercu,
którzy już odeszli,
otoczyć się refleksją,
może pomyśleć nad życiem i śmiercią,
albo o duszach przodków,
które wróciły do domu,
o tym, że los tego faktu
nie oszczędzi nikomu.
Zapalić znicze
i ułożyć wieńce albo kwiaty,
a ciepło ich płomienia
uniesie się w zaświaty.
Postanowienie
Jak jesień ,która robi miejsce zimie
tak wyrzucę z siebie -ciebie,
i zapomnę raku,
na zawsze twe imię
Jak zima ,
bezwzględna ,
w mroźnej swej ozdobie,
nie dam się chorobie.
Jak wiosna,
zielenią i nowością
pachnąca,
co budzi do życia wszystko
pokonam cię raczysko.
I wreszcie jak lato,
pełne radości,
pełne luzu ,
ciepła i wakacyjnej miłości.
chcę być wolna
od choroby.
I będę ,choć nie wiem
co Bóg powie na to.
Pragnę zdrowia
Chcę upodobnić się do wrzosu
jesiennie fioletowego,
który potrafi oprzeć się wichurze,
i nie złamie się,
choć wiatr
zmusza go do tego.
Chcę być podobna
do zimowej aury,
do zmrożonej śniegiem ziemi,
twardej ,wyniosłej,
dumnej
jak lodowa góra,
i jeszcze jej białej barwy
która kryje czerń kamieni.
Chcę być
jak wiosenny dotyk słońca,
co opala skrzydła motyla,
wesoło mruga gdy wschodzi,
zielenią ziemię pokrywa,
i księżycowi macha na dobranoc ,
kiedy wieczorem zachodzi.
Chcę się upodobnić
do fali na morzu,
letniej bryzy co otula twarz,
do wakacji,
do nagrzanego piasku,
ogrodu pełnego kwiatów
i ciekawych zapachów.
Chcę przygotować swe serce
na walkę i zwycięstwo,
jak jesień co wygrywa z latem
tak i ja
chcę wygrać z rakiem.
Jubileusz
Czterdziesta piąta
już jesień nadeszła
wraz z kolorami
późnego września.
I jak co roku
westchnie wspomnieniem
chwil cudnych,
a złe pominie milczeniem.
Zbierze z kawałków
fragmenty z przeszłością
i serce ułoży
tętniące miłością.
Taką ,która przetrwała
i wichry, i burze,
która jak wiatrak
nie da się naturze
i przekomarza się z wiatrem,
jak radość z kłopotami,
jak szczęście ,które było
i ciągle jest z Wami.
Przeznaczenie ?
Sądziłam ,że mnie to nie spotka ,
bo niby dlaczego ?
Czasem wpadła w me ręce ulotka
myślałam sobie-nic z tego .
To nie dotyczy mnie
Jestem młoda i zdrowa
Ale w najmniej oczekiwanym momencie
dopadła mnie choroba .
Straszna , z konsekwencjami ,
nie do odwrócenia
atakująca tez umysł
zabijająca plany i marzenia .
Dzisiaj myślę inaczej
Szkoda , że jest już za późno
Badaj się , badaj kobieto
Nie zrobisz tego na próżno .
Zadbaj o swoje zdrowie
Aby szczęśliwą wciąż być
każda Amazonka Ci powie
warto jest żyć .
Amazonki
Jest tyle złych rzeczy na tym świecie
Tyle biedy, beznadziejności i rozpaczy
Spotykają nas życiowe burze i zamiecie
Fatum nieszczęściem niektóre z nas znaczy.
Lecz czasem sprzyja nam Fortuna
Można na przykład wygrać z rakiem
Zycie cieniutkie jest jak struna
I różnym prowadzi nas szlakiem.
Jesteśmy dzielne moje panie
Umiemy walczyć bo chcemy żyć
czasem dajemy na wstrzymanie
czasem Goliatem chcemy być.
Wszystko co rani ludzkie serce
Pozostawiamy gdzieś za sobą
Karierę ,sukces, złote cielce-
One wyzdrowieć nam nie pomogą.
Więc dostrzegamy miłość , dobroć
I to co ważne w życiu jest,
Mamy nadzieję na późną starość
Na to by szczęśliwe życie wieść.
Lekarka dusz
Cóż mam Ci przekazać?
W jaki sposób mą wdzięczność okazać?
Wiesz ,rak przykuł mnie do ziemi
jak śnieżna w zimie lawina.
Nie roztrząsam tego,
dzięki Tobie,
czy to moja wina.
Powiedziałaś ,że to biologia,
więc nie myślę o tym,
nie chcę by to była moja nowa fobia.
Lekarko zagubionych dusz,
taka też była i moja dusza,
Twoja wizja podejścia do choroby,
naprawdę mnie wzrusza.
W górę jak rakietę,
napędzasz mnie ciągle,
to dzięki Tobie radzić sobie w życiu
coraz lepiej umię.
Czytam w Twoich oczach,
słucham Twoich słów,
o tym, że jednak mimo wszystko
mam szansę
stanąć o własnych nogach,
że nieustannie trzeba się wspinać
wciąż w górę,
jak po schodach,
że niczego nie muszę, chyba że chcę,
że mam wciąż otwarte drzwi,
zawsze ,gdy wesoło i gdy smutno mi.
I choć czasem tonę w strumieniu łez,
nie tylko mnie pouczasz
ale i przytulasz też.
Żadne dzisiaj słowa
nie wyrażą co czuję,
wraz z koleżankami serdecznie Ci dziękuję.
Za to ,że jesteś z nami
nawet gdy po dyżurze
jesteś zmęczona czasami,
że masz czas z nami pogadać,
za Twoją serdeczność,
bezinteresowność,
za ciepło,
za bezustanny uśmiech na twarzy,
że pozwalasz nam marzyć,
o zdrowiu i pozytywnych rzeczach,
o ciągłym śmiechu i życiu bez pośpiechu.
Za to wszystko i za wszystko co przed nami
dziękuję,
lekarko zagubionych dusz, naszych dusz.
Spójrz na mnie
Nie płacz.
Już po wszystkim.
Nie pytaj dlaczego i po co.
Przypatrz się swoim bliskim.
Jesteś z nimi. Żyjesz.
Kochacie się.
To właśnie jest coś wspaniałego.
Nie bój się.
Niech minie już to przerażenie.
Jesteś ciągle tą samą kobietą.
A to, że nie masz piersi?-
To naprawdę nic strasznego.
Nie płacz.
To minie.Uwierz mi.
Ja świadczę sama sobą.
Przeżyłam też okropne dni
i wytrzymałam.
Walczyłam ,
zwyciężyłam.
Posłuchaj.
Dla Ciebie wciąż śpiewają ptaki,
poranny wietrzyk wieje.
Uśmiechają się na polach maki,
słonko radośnie się śmieje.
Nie płacz już.
Weź się w garść i zbieraj siły!
Wiesz,
nie jestem aniołem z nieba.
Nie mam białych skrzydeł
ani złotych włosów,
lecz rozpoznasz mnie w tłumie
wśród tysiąca osób.
Mnie i mi podobne anioły.
Na twarzy mamy pokój, pokorę
i uśmiech wesoły.
Tak. Przypatrz się.
To my.
Kobiety przez chorobę upadłe.
Skromne i delikatne.
I silne.
Błyszczymy między celebrytami.
My. Ochotniczki.
Kobiety z amazońskimi łukami.
Nowa Amazonka
Przyszła do nas
Cała zapłakana
Przygnębiona
Roztrzęsiona
Ona-Nowa Amazonka
Kobieta z klasą
Bez piersi
I problemów całą masą.
Przyszła do nas
Z beznadziejnością
Rozpaczą
Niepewnością
Ona- Nowa Amazonka
Kobieta z klasą
Bez piersi
I problemów całą masą.
Przyszła do nas
Po pomoc
Informacje
Dobre słowo
Ona-Nowa Amazonka
Kobieta z klasą
Bez piersi
I problemów całą masą.
Wyszła
Uśmiechnięta
Pocieszona
Zadowolona
Nawet dziwnie wyciszona.
Wróci
Bo tak jest lepiej,
Pewniej,
Odważniej
Bo ma szansę na przyjaźń
Bo zapomni o raku ,
Którego miała w sobie,
O strasznej chorobie.
Ona – Amazonka
Kobieta piękna
Już nie nowa
Przyszedł czas
I stała się jedną z nas.
Kobietą z klasą
Bez piersi
I energii całą masą.
DLA RUDZKICH AMAZONEK
Jest w Was tyle ciepła i tyle radości,
I tyle optymizmu.
Otwieracie swe serca i dusze,
Otaczacie wszystkich promiennym uśmiechem,
I jeszcze przyznać to muszę,
To od Was wiem
Jak czerpać pociechę z każdego dnia,
Z każdego momentu w życiu,
Z każdej sekundy.
Dostałam receptę na szczęśliwe chwile,
Szczere rozmowy oraz zrozumienie,
Że życie czasem nie jest sprawiedliwe,
Że rozmowa likwiduje poczucie krzywdy,
Że to co nieuchronne –też przeminie.
To od Was wiem jak iść wąskim zaułkiem
Między chorobą i zdrowiem
I jak być autentycznie gotową do poświęceń
I nie chcieć nic więcej oprócz tego,
by zawsze pozostać sobą.
Dziękuję, że jesteście koleżanki moje,
Razem raźniej jest znosić życia trudy i znoje.
Zdarzyło się naprawdę
Chciałam telefonem
zrobić sobie zdjęcie naszego papieża.
I nic.
Klikam raz i drugi i trzeci,
sama sobie niedowierzam,
więc próbuję znowu.
Klips za klipsem leci -nie udaje się.
Inne zdjęcia wychodzą,
tylko to z Ojcem Świętym
nie chce się utrwalić.
Komórka nie zepsuta
Moja to wina Ojcze?
Za co ta pokuta?
Nagle mms przychodzi
a w nim zdjęcie Wielkiego Polaka .
Podpiera swą głowę ręką,
jakby z politowaniem,
a choć twarz ma zmęczoną
lub może stroskaną,
w oczach widzę iskierki.
Czy sobie ze mnie zażartował?
I jeszcze pytanie
w mmesie zapisane:
"Co jeszcze mogę dla Ciebie zrobić kochanie?"
(Ten mms przysłała mi siostrzyczka niespodziewanie ,właśnie w chwili kiedy próbowałam zrobić zdjęcie. Wcześniej nie rozmawiałyśmy o tym, nie wiedziała ,że chcę sobie takie zdjęcie zrobić, dlatego jest to dla mnie nieprawdopodobną, miłą niespodzianką.)
Kocham Cię Jezu
Na dzień dzisiejszy
staram się postrzegać świat,
który mnie otacza
jako podarunek,
jako rajski kwiat,
który podarowałeś mi Boże.
Kocham Cię słodki mój Jezu
i bardzo bym chciała,
aby ta krótka modlitwa
była piękna,
jak bożonarodzeniowe święta.
Sercem doceniam
każdy dzień
i w sercu Ciebie noszę.
Wiem ,że warto jest żyć,
za wszystko dziękuję Ci
i o nic więcej nie proszę.
Mą miłością jesteś Boże
Otula mnie swą miłością,
dobrocią, radością
tak ciepło,tak miło
dodaje mi siłę w słabości,
gdy dopada mnie niemoc,
otchłań bez dna,
niekończąca się przepaść.
Jest ze mną zawsze,
nawet wtedy gdy nie pamiętam,
jak mój cień
podąża za mną.
Zmywa moje smutki,
dosięga serca,
miłosiernie przebacza moje przewinienia,
niesie ze mną krzyż,
ten ból
i wszelkie cierpienia,
zamienia to wszystko w lekki puch
Jest ze mną zawsze
jak mój cień.
Mój Bóg.
Mój Jezus.
Mój Święty Duch.
Proszę, pozwól
Boże, pozwól mi się cieszyć
pozwól mi się nie bać,
pozwól mi być tutaj
nie chcę iść jeszcze do nieba.
Napełnij mnie spokojem,
daj dzielić się radością,
przyzwyczaj mnie do Siebie,
nim stanę się z Tobą jednością.
Nie boję się śmierci,
tak myślę,
tylko żal okropny
zakrada się w umyśle.
Za tym co mnie ominie,
co mogłabym przeżyć...
Pozwól mi jeszcze troszeczkę!
Może mógłbyś tak od nowa
me życie przemierzyć
i wydłużyć je jeszcze?
Ślepota
Stawiasz na mojej drodze tyle znaków,
których nie widzę,
nie rozpoznaję.
Miotam się w sobie, rozpaczam,
zamiast zawierzyć Tobie.
Jak w ciuciubabce
na oczach moich zawiązana chustka,
utkana bólem, strachem i obawą.
I jeszcze ta ciemność.
I pustka.
Czy jestem głupia?
Egoistyczna?
Czemu w skorupie się kryję?
Nie mogę wątpić.
Przecież wciąż żyję!
Przebacz ślepotę chorej kobiecie!
Otwórz mi oczy.
Co tli się w sercu
niech z siłą wybuchnie
jak nowe budzące się życie.
Modlitwa
Tkliwość i błogość mnie przytuliła
Jak mgła poranna co łąki zrosiła.
Podziwiam Twoją potęgę Panie ,
I Tajemnicę Twego Istnienia,
Życia i śmierci, ostatniego tchnienia.
Że w spadku dałeś nam to zadanie,
ufnie oddałeś nam świat we władanie.
Za wszystkie łaski, za wszelkie dobra,
za miłosierdzie i Twą wrażliwość.
Dziękuję Boże za Twoją miłość.
Parę słów zwyczajnych
Są słowa ,które budzą w ludziach trwogę,
Słowa w życiorys gdzieś wpisane,
Słowa, z którymi czasem kłócę się z Bogiem,
słowa bez sensu Mu zadane.
A że napisać wszystko mogę
Zwracam się zawsze do mego Pana.
On mi pokaże prawdziwą drogę
z pokorą padnę na me kolana.
Nie można zajrzeć komuś w duszę,
Nie można zmusić do kochania,
Można okazać jednak trochę wzruszeń
Co mnie pomogą i ucieszą Pana.
W moim cierpieniu zbliżam się do Niego,
I szczerze Mu zawierzam.
Choć cierpię , uczucie to, to coś wspaniałego
Z tęsknotą nieba?
Dlatego Wam wszystkim się zwierzam.
W ulubioną porę roku...
Kiedy zieleń i żółć konkurują z zapachami świeżej wiosny,
Kiedy sroki kłócą się w sposób żałosny,
Kiedy kosy i inne ptaki zagłuszą je pięknym gwizdaniem w darze,
Kiedy puszczą pierwsze pąki i zakwitną bazie,
Kiedy post się właśnie kończy albo rozpoczyna,
Gdy być może zbliża się właśnie ta godzina.
Co wtedy?
Wtedy dla mnie słonko rzucone w stronę nieba pcha się właśnie,
jak rzucona przez niewinne dziecko mięciutka, lekka kula,
co mnie pieści ,nagrzewa i swym ciepłem cały świat otula.
Wtedy działa moja wyobraźnia cała,
a pomysłów w mojej głowie jest niemiara,
Wtedy zamknę oczy ,ścisnę dłonie,
wyobrażę sobie pachnące kwiatami jabłonie,
wydostanę się z goryczy tunelu
i ku światłu podążę jak wielu.....
Pączkujące drzewa zaczną szeptać mi do ucha
żeby nabrać werwy i odnaleźć w sobie ducha
i pokaże pejzaż nasycony nieziemskim kolorem,
i może w końcu porządnie się zajmnie moim smutnym "stworem".
Minie lęk wpisany w życie dla każdego,
księgę życia wolą ludzką spisanego,
niewysychające źródło miłości i wiary i nadziei
spadające gwaiazdy uczuć ,które serce bieli....
Samotna egzystencja pozostanie w tyle,
rodzinie swej podaruję przepiękne motyle,
opowiem im jeszcze ,że ciepło tego miejsca stopi uczucia jak góry lodowe,
Zastanowię się czy naprawdę jest wszystko gotowe,
aby odejść cichutko ,spokojnie i skrycie
z tej ziemskiej strony w Wielką Tajemnicę.
Maleńka chwilka
Mówią , że jesteśmy tutaj tylko na maleńką chwilkę,
na minutkę? Na sekundę ?
Krótki czas ?
Maleńkim promyczkiem,
który się narodził , a po chwili zgasł.